Czy chiński to najtrudniejszy język świata? Argument nr 3: milion słów na jedną rzecz

Kolejny artykuł o trudnych rzeczach w chińskim. Dziś powiem wam ile słów trzeba znać, by móc nazwać swój poziom zaawansowanym.

6259564944_70fb682997_z

Ile chińskich słów trzeba znać, by móc nazwać swój poziom zaawansowanym? Nie wiem. Ja znam ok. 4500–5000 słów i reprezentuję poziom… słaby. Jakiś słaby średnio zaawansowany. Więc 5000 słów nie wystarczy, by być zaawansowanym. Ktoś mógłby powiedzieć, że słowa to nie wszystko i to nie one mierzą poziom. Słowa to jednak bardzo dużo. Na szczęście od pół roku używam metody, która pozwala mi wykorzystywać nauczone słówka lepiej. Napisałem artykuł o tej metodzie, zapraszam: tutaj.

Pięć tysięcy to dużo. We włoskim znam ok. 5000 słów i jestem kozakiem. Czemu w chińskim to nie wystarczy? Mam na to hipotezę!

Nie wiem czy to naukowy fakt, czy potwierdzone info, czy jakieś moje dyrdymały, ale jest to zdecydowanie rzecz, którą ja dostrzegam. Ciągle, naprawdę, ciągle natrafiam na słowa, które na polski tłumaczą się tak samo albo bardzo podobnie. Wydaje mi się, że to jest ewenement wśród języków. Z żadnym innym językiem nie czułem czegoś takiego. Moje notatki mówią tak:

  • 安静 — spokojny (miejsce),
  • 冷静 — spokojny (człowiek, ogólnie),
  • 镇静 — spokojny (człowiek, w konkretnej sytuacji),
  • 淡定 — niewzruszony, spokojny,
  • 平静 — spokojny.

Myślicie, że jak mam powiedzieć „spokojny” po chińsku, to się zastanawiam o jaki spokój chodzi? Proszę cię. Mówię to, co pierwsze przyjdzie do głowy. Prawie na pewno nie będzie to pasować do kontekstu. Jest prawdopodobieństwo, że rozmówca nie zrozumie. Taka kolej rzeczy wzbudza we mnie złość. A to tylko 5 słów! Jest na pewno jeszcze kilka innych, do tego pewnie 10 idiomów (które Chińczycy uwielbiają, zwłaszcza te czteroznakowe).

No dobra, ale w każdym języku można powiedzieć „spokojny” na kilka albo kilkanaście sposobów. Jaka jest różnica w chińskim? Wiecie, ja jestem na poziomie niezbyt wysokim. To znaczy, że w trudne teksty nawet nie patrzę, bo by mnie zabiły z miejsca. Te 5 wyrazów pochodzi z nieskomplikowanych tekstów. Normalne teksty. Ja to widzę jako dowód na to, że wszystkie te słowa są w powszechnym użyciu i warto je znać.

Czy to wszystko w tym temacie? Nie. Przechodzimy do drugiego problemu związanego z liczbą słów, jakich trzeba się nauczyć. Kiedyś, kiedyś, na samym początku nauki, dowiedziałem się, że „rozumieć” to 懂. Potem dowiedziałem się, że w zależności od kontekstu może to być też 听懂 lub 看懂. Zauważmy, że wszystkie trzy zawierają ten sam znak. Inny przykład: wiedziałem, że „autobus” to 公车. Po czasie dowiedziałem się, że może to być też 公共汽车. Inny przykład: wiedziałem, że „móc” to 可以, ale okazało się, że czasem to po prostu 可. Widzicie zależność? To są te same słowa, tylko w pewnym sensie skrócone. Słowa w chińskim są bardzo często w ten sposób skracane, więc trzeba się nauczyć ich kilku wersji. Skrócone słowa występują przede wszystkim w dłuższych wyrażeniach albo przydługich słowach.

Czy chiński jest jeden? Nie. A i sam mandaryński ma dialekty. Jest to język Chin, wielkiego państwa, więc naturalne, że możemy spodziewać się dialektów. Dodatkowo, jest używany w innych państwach. Zazwyczaj, w prostym modelu, mandaryński jest dzielony na dwie wersje: chiński z Chin i chiński z Tajwanu (chociaż są też inne państwa używające chińskiego). Przeciętny uczeń ma swoją „wiodącą” wersję, której używa, ale na dostatecznie wysokim poziomie zaawansowania jedna nie będzie wystarczająca i uczący się będzie chciał poznawać też drugą wersję. Zgadnijcie czego trzeba się nauczyć, żeby ją poznać. Tak, słówek! Niesamowite, że Tajwan i Chiny leżą od siebie tak blisko, a słownictwo z jednego państwa może być niezrozumiałe (w dokładny sposób) dla osoby z drugiego. Różnice są spore jakościowo oraz liczbowo. I mówimy tu o bardzo prostych słowach z życia codziennego.

Tutaj kończy się moje narzekanie. Mam jeszcze co najmniej jeden artykuł, który chciałbym napisać na temat trudności w chińskim. Czy na tym się skończy? Heh. Im dalej w las, tym ciemniej, pamiętajcie. Za kilka miesięcy pewnie znajdę nowe powody do biadolenia.

Skomentuj artykuł tutaj lub na Facebooku.

Zdjęcie pochodzi z flickr.com.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.