Najlepsza metoda nauki języków na 2021r.

Myślałem, że moja metoda była najlepsza. Teraz widzę, że raczej się myliłem. Jakiej metody używam obecnie i będę używał w nadchodzącym roku?

31958931197_8c3c40a838_b

Artykuł jest długi, jego czytanie zajmuje ok. 10 minut, ale warto, bo nowa metoda zmienia naprawdę wiele. Na plus.

Z każdym rokiem rozwijamy się, idziemy do przodu, i co rok „do przodu” jest w trochę innym kierunku. W życiu następują momenty, które sprawiają, że chcesz iść zupełnie inną drogą niż dotychczas. Dla mnie w kontekście nauki języków było to poznanie Matta z kanału Matt vs. Japan. W zależności od tego, czy wolisz słuchać, czy czytać, mogę polecić Ci jego kanał na Youtubie lub jego nową stronę, na której opisuje zasady, które uznaje za najlepsze w nauce języków. Jego strona to Refold, a poniżej zamieszczam jeden z filmów z YT.

Jaką szkołę reprezentuje Matt?
Matt reprezentuje szkołę „zrozumiałego wejścia”, którego chyba najbardziej znanym przedstawicielem jest Stephen Krashen. „Wejście” lub „input” oznacza treści w języku, których nie produkujemy, a jedynie odbieramy. Chodzi o teksty napisane przez native speakerów i słowa wypowiadane przez native speakerów. Stephen Krashen swoimi pracami naukowymi ponoć udowodnił (ponoć, bo sam ich nie czytałem), że metoda zrozumiałego wejścia działa lepiej niż inne.

Aby uczyć się metodą zrozumiałego wejścia w najprostszym wydaniu, należy czytać teksty i słuchać nagrań, w których rozumiemy ok. 95% treści. O metodach Stephena Krashena i Matta być może napiszę więcej w przyszłości. Na razie nie ma co czekać — jeśli jesteście zainteresowani, to znajdźcie coś na innych stronach, jednak głównie będą to treści po angielsku. W dalszej części tego artykułu napiszę jak ja zainspirowałem się tymi zasadami i dostosowałem do swojego uczenia się.

Dlaczego Matt?
Matt przekonał mnie swoim naukowym podejściem, które reprezentuje w swoich filmikach. Wiele z tych nagrań jest długich, gdyż stara się on wyjaśnić wszystko szczegółowo i na przykładach. Swoje doświadczenie Matt nabierał przede wszystkim przy nauce japońskiego. Było to dla mnie istotne, gdyż japoński nie jest językiem europejskim, a ja miałem problem właśnie z językiem azjatyckim — z chińskim. Moje dotychczasowe metody działały dobrze dla języków europejskich. Dla chińskiego okazały się klapą. Co ciekawe, moje nowe podejście jest na swój sposób zaprzeczeniem mojego starego podejścia. Jakkolwiek, nowa metoda będzie działała też dla języków europejskich, bo jest po prostu mocniejsza. W przyszłych miesiącach chciałbym ją wypróbować na jakimś trudnym języku od zera, by dowiedzieć się ile można z niej wycisnąć na samym początku nauki.

A teraz do rzeczy. Jaka jest moja najlepsza metoda nauki na 2021 rok?

Czytanie.
Nie liczę na cuda: nie znajdę materiałów, z których będę rozumiał 95% i które będą ciekawe. Do czytania — i to bardzo mocno zrozumiałem dopiero ostatnio — najlepiej nadają się powieści, w których mamy ciągłość fabuły, tj. np. te, które opowiadają cały czas o tym samym bohaterze. Należy szukać książek, które zainteresują cię treścią. Ja z moim poziomem chińskiego nie mogłem sobie pozwolić na nic szczególnie dobrego — czytam zbiór uproszczonych baśni dla dzieci. Ale po rosyjsku już sięgnąłem po Zbrodnię i karę. Jeśli macie audiobooka, to czytajcie z audiobookiem.

Podstawą tej metody jest to, że czytasz dużo i że nie wszystko rozumiesz. Skupiaj się na przejściu przez treść, próbując zrozumieć, ale nie myśl za dużo o sprawdzaniu znaczenia słów. Jeśli potrzebujesz często sprawdzać słowa, to znaczy, że książka, którą wybrałeś, jest dla ciebie za trudna. Czyli muszę znaleźć inną? Niekoniecznie! Niespodzianka, przedstawiam poniżej filmik innej wspaniałej osoby, którą odkryłem w tym roku, Robina MacPhersona. Robin opowiada na tym nagraniu jak z niezrozumiałego materiału zrobić materiał zrozumiały.

Jeśli chodzi o to, kiedy sprawdzać i zapisywać nowe słowa, to napiszę ci później kiedy powinieneś to robić. Teraz już zapowiem, że na pewno należy zwracać uwagę na słowa, o których wiesz, że widzisz lub słyszysz je nie pierwszy raz. To oznacza, że słowo jest często używane i że będzie ci użyteczne.

Z czytaniem wiąże się nieoczywisty bonus. Czytanie sprawia, że twoje mówienie będzie się rozwijać. Nieintuicyjne, a prawdziwe (znam świadectwa paru osób)!

Słuchanie.
Zasada 95% również tu powinna działać, ale z tym dla mnie jest o wiele trudniej. Dlatego tutaj muszę użyć metody Robina MacPhersona i uzrozumialić materiał. Kiedyś byłem wielkim fanem słuchania vlogów w obcych językach, ale teraz widzę, że to seriale są najlepszym materiałem. Chodzi znowu o ciągłość fabuły i o to, że zapamiętujemy treści lepiej i zapamiętujemy ich więcej. Ponadto, jeśli wybierzemy w miarę płytki serial, to obraz i dialogi będą często ze sobą powiązane w bardzo oczywisty sposób. Przedstawione sytuacje będą życiowe, a dialogi będą na temat życia codziennego. Świetne źródło wiedzy przygotowujące do wkroczenia na poziom (średnio) zaawansowany! Problem w tym, że na moim poziomie chińskiego, oglądanie serialu jest zupełnie bez sensu, bo nic nie rozumiem. Próbowałem w ten sposób i to mi nic nie dawało. Potem zmieniłem strategię i chcę ci ją przedstawić. Nada się ona doskonale dla każdego, kto jest na takim poziomie, że oglądając serial prawie nic nie rozumie, nawet na poziomie początkującym!

Potrzebujemy napisów: albo po chińsku (czy w języku oryginalnym), albo po angielsku (albo w języku, który znasz). Najlepiej, jeśli mamy oba zestawy napisów! Ja mam szczęście i mój serial jest na YT z napisami w obu językach. Netflix pozwala na bardzo dużo w tym kontekście, więc jeśli nie wiesz gdzie znaleźć materiały dla ciebie — no to właśnie na Netflixie.

Dzielimy odcinek serialu na sceny — najlepiej, by jeden fragment trwał ok. 2 minuty. Oglądamy fragment z napisami po angielsku, by zrozumieć o co chodzi w scenie. Próbujemy zapamiętać jak najwięcej z treści, ale nie skupiaj się na tym jakoś szczególnie mocno. Koniec? No to teraz oglądamy fragment jeszcze raz, ale z napisami w języku oryginalnym. Znowu staramy się zapamiętać jak najwięcej. Koniec? Zatem jeszcze raz, teraz bez napisów — oglądamy serial tak, jakby był po polsku.

Jeśli mamy napisy tylko po angielsku, to przy drugim razie sugeruję oglądanie bez napisów. Jeśli mamy napisy tylko w języku oryginalnym (tutaj to spory minus, raczej bym nie próbował iść tą drogą), to przy pierwszym razie sugeruję oglądanie z napisami oryginalnymi.

Jakie są oczekiwane efekty? Pierwszy raz ma zapoznać cię z treścią materiału. Dwa kolejne razy mają zmusić cię do spróbowania zrozumieć. Podstawą tej metody jest to, że samo to, że próbujesz zrozumieć już zwiększa twoje umiejętności rozumienia. Z kolejnymi tygodniami będziesz widział, że przy każdym oglądaniu bez napisów rozumiesz coraz więcej, a ich ekstremalnie szybkie mówienie przestaje być takie szybkie.

Uczenie się słówek.
Po pierwsze, to skąd brać te słówka? Ja je biorę przede wszystkim z książki (powieści), i to w taki sposób, że raz na jakiś czas wracam sobie do materiału, który wcześniej przeczytałem i łapię nieznane i ciekawe zwroty. Z serialu nie biorę prawie nic, ale serial często zawiera zwroty kolokwialne i slang, i tego w książce możemy nie znaleźć. Dlatego czasem też zapisuję coś z serialu.

Kiedy korzystamy z książki i serialu jako źródła słówek zamiast jako z czegoś do czytania i oglądania? Polecałbym robić to tylko wtedy, gdy widzimy, że nasza lista słówek do nauki się kończy i zaraz nie będziemy mieli czego już się uczyć. Ja w swoim kursie staram się mieć ok. 50–100 jeszcze nienauczonych słówek.

Piszę „słówek”, ale kłamię. W tej metodzie uczymy się zdań, nie słów. I wcale nie na pamięć. Co? Właśnie tak. Ja do nauki zdań korzystam ze strony/ aplikacji Memrise, można też z Anki, albo po prostu z zeszytów lub fiszek. Dla każdej z tych opcji zapisywanie wygląda troszkę inaczej.

a) Anki lub fiszki. Na jednej stronie zapisujemy zdanie, w którym pojawiło się słowo, fraza lub konstrukcja gramatyczna, której chcemy się nauczyć. Na drugiej stronie zapisujemy tłumaczenia niezrozumiałych części. Jeśli z pisowni nie można domyślić się wymowy, to też ją zapisujemy. W chińskim chodzi o czytanie znaku, ale np. w angielskim, włoskim lub rosyjskim możemy zapisać akcent. Przykład: nie znam żadnego ze słów zdaniu „她很漂亮”. Składa się ono z trzech słów: 她, 很, 漂亮. Na pierwszej stronie piszę zdanie. Na drugiej stronie wyjaśnienia zapisuję (ja, a ty możesz przyjąć inną konwencję) dokładnie w ten sposób:

  • 她 – ona; 很 – jest bardzo; 漂亮 – piękna, piękny ### ta1; hen3; piao4 liang.

Jak widać, kolejne jednostki oddzielam średnikami, krzyżykami oddzielam tłumaczenia od wymowy, a jeśli jakieś słowo w zdaniu można przetłumaczyć na wiele sposobów, to zapisuję je po przecinkach. Uwaga: piszemy tylko te tłumaczenia, które można zastosować w tym konkretnym zdaniu. Czyli np. w angielskim zdaniu „I can swim”, które znaczy „Umiem pływać”, mamy słowo „can”, które po angielsku znaczy „umieć” lub „puszka” — tutaj puszka nie ma w ogóle zastosowania w kontekście, dlatego nie będziemy w ogóle o niej wspominać na naszej fiszce.

b) Zeszyt. Tak jak w punkcie a), nie chcemy widzieć „drugiej strony”, dlatego „drugą stronę” powinniśmy zapisywać na osobnej kartce.

c) Memrise. W Memrise druga strona jest pokazywana jako jedna z możliwych odpowiedzi, więc musimy coś zmodyfikować. Po pierwsze, zarówno na pierwszą jak i drugą stronę wpisujemy zdanie w oryginalnym języku. Dodajemy w kursie nową kolumnę. Taka kolumna będzie dostępna tylko wtedy, gdy klikniemy plusik. U mnie wygląda to jak poniżej. Dodatkowo, trzeba ustawić kurs tak, żeby jedyną formą sprawdzania był wybór jednej z możliwych odpowiedzi, czyli testy bez układania z rozsypanki i bez wpisywania całości samemu. W Memrise tylko na telefonie można efektywnie korzystać z tej metody, bo na komputerze jest odliczanie czasu. Podczas nauki na telefonie Memrise dzieli sesję na dwie połówki — będziemy korzystali tylko z tej pierwszej, a w drugiej po prostu bezmyślnie klikamy prawidłową odpowiedź.

MemriseMatt

Przy Memrise jest najwięcej kombinowania, więc sugerowałbym używania jednej z pozostałych metod. Z drugiej strony, Memrise i Anki to tzw. SRS, spaced repetition system, które same wam mówią kiedy powinniście odświeżać nabytą wiedzę w taki sposób, by jak najwięcej zapamiętać przy jak najmniejszym wysiłku. Dlatego Anki wydaje się najodpowiedniejszą formą. Ja korzystam z Memrise, bo jestem do niego przyzwyczajony i mam w nim wiele innych kursów.

Jak korzystamy z tego, co mamy? Czytamy zdanie. Jeśli je rozumiemy i umiemy przeczytać, to nawet nie sprawdzamy, tylko lecimy z następnym. Jeśli mamy jakąkolwiek wątpliwość, to uznajemy je za nie do końca znane i sprawdzamy prawidłowe odpowiedzi.

Dlaczego to działa lepiej niż standardowa metoda nauki słówek, z której korzystałem wcześniej?

  1. Czas. Możemy nauczyć się więcej słów w krótszym czasie. Choć Matt sugeruje, by w jednym zdaniu było tylko jedno nowe słowo, to nie zgadzam się z tym pomysłem. Mogę wpisać 5 nowych słów i wciąż działa to bardzo dobrze. Policzyłem sobie, że średnio moje jedno zdanie zawiera ok. 2,2 nowego słowa lub wyrażenia.
  2. Kontekst całości. Zdania pochodzą z treści, które sam przeczytałeś i znasz całą historię. Dzięki temu pamiętasz to lepiej.
  3. Kontekst w zdaniu. Słowa są umieszczone w zdaniu, z którego możesz się domyślić co słowo znaczy. Nawet jeśli nie pamiętasz go wyrwanego z kontekstu, to w zdaniu pamiętasz. I to jest OK, bo w języku rzadko kiedy spotkasz się ze słowem bez kontekstu.
  4. Mniejszy stres. Nie musisz sam produkować słowa, tylko już je widzisz. Musisz je tylko przetłumaczyć. Po drugie, masz podpowiedź w postaci kontekstu. Ktoś mógłby pomyśleć, że przy takim uczeniu będziesz miał problem w przypomnieniu sobie słowa, gdy będziesz chciał je użyć w rozmowie. Też tak myślałem, ale to nie jest prawda.
  5. Zanurzenie. Jeśli znasz dobrą odpowiedź, to nie sprawdzasz jej, bo odciągasz uwagę mózgu od języka obcego. Im dłużej pozostaniesz w stanie „100% język obcy”, tym lepiej.

Jeśli chodzi o powtarzanie zdobytej wiedzy, to osobiście nie czuję takiej presji, by musieć powtarzać codziennie. Traktuję naukę zdań jak czytanie. Kiedy mam ochotę, to to robię. Oczywiście, im częściej będę powtarzał i uczył się kolejnych zdań, tym efektywniejsza będzie moja nauka, ale robienie sobie kilkudniowych przerw czasem też jest okej. Co ważne, nie uczę się kolejnych zdań, dopóki nie powtórzyłem wszystkich tych, które mam do powtórki.

Pisanie.
Piszę coś od czasu do czasu do kogoś, ale nie jest to integralna część metody. Robię to raczej po to, by dostać od kogoś odpowiedź i potrenować czytanie czegoś ciekawego.

Mówienie.
Przy okazji, jeśli się nadarzy.

Dlaczego pisanie i mówienie jest tak zignorowane?
Metoda nazywa się „zrozumiałym wejściem”, a nic nie piszą o „wyjściu” czyli pisaniu i mówieniu. Sens jest taki, że rozmowa nie sprawia przyjemności, gdy nie możesz zrozumieć odpowiedzi. Dlatego najpierw uczymy się rozumieć język, a dopiero gdy już go rozumiemy dostatecznie dobrze, to możemy rozpocząć produkowanie własnych treści. Takie nasze treści będą o wiele wyższej jakości niż te, które produkowalibyśmy na początku nauki, nie mając umysłu przystosowanego do sposobu myślenia w nowym języku. Co więcej, nauczylibyśmy się nieprawidłowego myślenia i korzystalibyśmy z niego, co przynosi, oczywiście, szkodę (prawdziwa historia, sam tego doświadczam). Druga istotna rzecz jest taka, że nauka mówienia jest o wiele prostsza, gdy zawczasu jesteśmy w stanie dobrze rozumieć język. Dlatego umiejętność mówienia należy zostawić na koniec. Wiem, że jest to mało efektowne, bo gdy ciocia na spotkaniu rodzinnym poprosi cię, byś powiedział coś po mongolsku, to nie zabłyśniesz, ale za to w przyszłości twój mongolski dostanie szansę stać się o wiele, wiele lepszym.

Zauważmy, że cała ta technika przynosi o wiele mniej stresu niż próba rozmawiania od samego początku nauki. Jako nauczyciel spotkałem się bardzo dużo razy z problemem takim, że stres przeszkadzał w efektywnej komunikacji.

Nauka gramatyki.
Jedna ze szkół zrozumiałego wejścia mówi o tym, że gramatyki nie powinniśmy się uczyć nigdy, a wszystkiego uczymy się ze zdań, które przeczytamy w naszych powieściach. Matt, Stephen chyba też, a na pewno również ja, do tego legendarny poliglota Luca Lampariello, nie polecalibyśmy tego podejścia. Efektywniej jest znać trochę gramatykę, ale wtedy, gdy już się natkniemy na jej użycie. Kup sobie książkę do gramatyki lub znajdź stronę, na której jest ona wyjaśniana, ale nie wykonuj ćwiczeń, nie ucz się jej na przyszłość. Bazuj na czytaniu powieści, a gdy coś będzie dla ciebie bardzo niezrozumiałe, to wtedy zasady gramatyczne powinny ci pomóc zrozumieć schemat.

Ile tego zrozumiałego wejścia powinienem przyjmować?
Jak najwięcej. Banał, bo każda metoda nauki mówi: ucz się jak najwięcej. Różnica tutaj polega na tym, że materiały, z których się uczysz, tj. seriale i książki, powinny być ciekawe dla ciebie, co oznacza, że nauka będzie przypominała rozrywkę. Stąd, powinieneś być w stanie spędzać z nimi więcej czasu niż np. z normalnym podręcznikiem. Nauka słówek? Podobnie — uczysz się zdań, które przeczytałeś w swojej ciekawej powieści. Wszystko po to, by tę powieść zrozumieć lepiej i być może w przyszłości przeczytać ją jeszcze raz.

Niektórzy polecają mieć w tle puszczone cały czas jakieś nagranie w języku. Ja tego próbowałem przez kilka tygodni, ale prawda jest taka, że dopóki nie wytężasz umysłu, by zrozumieć materiał, to samo słuchanie daje prawie nic. Drugi problem jest taki, że słuchanie języka cały czas to dobry pretekst do pomyślenia „Ja cały czas się uczę!” i do nieuczenia się w bardziej efektywny sposób. Dlatego zrezygnowałem z tego.

Ja osobiście z chińskim spędzam ok. 1h dziennie z nauką zdań + serialem, gdzie zazwyczaj się to wydłuża, bo serial wciąga. Aktualnie moja umiejętność słuchania jest lata świetlne do tyłu w porównaniu z umiejętnością czytania, dlatego po książkę sięgam tylko gdy mam szczególną ochotę lub kończą mi się zdania do nauki. Widzę, że potrzebuję słuchać, więc oglądam serial zamiast czytać książkę (a akurat do mojej chińskiej książki nie mam audiobooka).

Moje doświadczenie w kilku zdaniach.
Od kilku miesięcy korzystam z tego i widzę, że mój chiński zaczął rozwijać się dużo szybciej niż do tej pory. Chińczycy wydają się mówić coraz wolniej! Dziwne konstrukcje gramatyczne wydają się coraz mniej dziwne! Ogólnie, cud. Co ciekawe, kilka dni temu pewna youtuberka, która mówi po chińsku rewelacyjnie, nagrała filmik o tym, jak ona odkryła Matta i o tym, ile jej dała zmiana metody na metodę Matta. Zostawiam was z jej filmikiem. I życzę owocnej nauki w 2021 roku! Aha, i pamiętajcie o tym prostym triku, który znacząco poprawi twoją naukę języków i o którym napisałem kilka lat temu artykuł.

Skomentuj artykuł tutaj lub na Facebooku.

Zdjęcie pochodzi z flickr.com.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.