Najlepsza metoda nauki znaków chińskich?

Gdy chciałem rozpocząć naukę hanzi (chińskich znaków), pomyślałem: ludzie uczą się tego pisma od tysięcy lat. Postęp technologiczny jest tak szybki… Mogę uczyć się hanzi jak większość ludzi — przepisywać każdy znak sto razy, aż w końcu się go nauczę. Ale nie wierzę, że nie ma efektywniejszej metody! Chwila poszukiwań w internecie i okazało się, że moja wiara mnie nie oszukała.

6259564944_70fb682997_z

Najbardziej przekonująca ze wszystkich propozycji, jakie znalazłem, była metoda Heisiga. Pan ten napisał książki do nauki znaków japońskich (kanji), chińskich tradycyjnych i chińskich uproszczonych, a w każdej z nich prezentuje mnemotechniki, które mają nam pomóc zapamiętać znaczenie znaku i nauczyć się rysować go poprawnie. Brakiem w tej metodzie jest nauka wymowy, bo książka jej nie obejmuje. Musimy robić to na własną rękę.

Książka nazywa się Remebering the Kanji/ Simplified Hanzi/ Traditional Hanzi, autor nazywa się James Heisig. Wersja ze znakami chińskimi (ale tak samo ma się rzecz z japońskimi, tak mi się wydaje) składa się z dwóch tomów: z pierwszą księgą uczymy się 1500 najczęstszych znaków, a z drugą uczymy się dopełnienia do trzech tysięcy najczęstszych znaków.

Czytałem w Internecie komentarze, że tą metodą można nauczyć się 1500 znaków w 3 miesiące, podczas gdy uczniom korzystającym z tradycyjnych metod zajmuje to około dwóch lat. Na początku mojej nauki nauczyłem się w pierwsze dwa tygodnie ponad 200 znaków, co mogłoby się skończyć przerobieniem całej książki w trzy miesiące. Niestety, zajmowało to bardzo dużo czasu i nie mogłem sobie pozwolić na naukę 15 albo 20 znaków dziennie. Nauka nowych i powtarzanie już nauczonych się zajmowała około dwie godziny dziennie. Zmniejszyłem więc porcje do 5 jednostek dziennie. Stan dzisiejszy: umiem ponad 500 znaków i uważam metodę za efektywną.

Cały pomysł ma też swoje defekty. Książka jest po angielsku, więc jego znajomość to mus (ale nie znam osoby, która próbowałaby nauki chińskiego bez uprzedniej znajomości angielskiego). Co więcej, autor używa bardzo zaawansowanego słownictwa i nawet z moim angielskim na poziomie C1 nie mogę swobodnie czytać tej książki bez słownika. W niektórych mnemotechnikach Heisig korzysta z odwołań do kultury amerykańskiej, które nic nam nie mówią i musimy wtedy pomóc sobie swoją wyobraźnią.

Jest też pułapka: znajomość znaków wcale nie będzie znaczyła, że będziesz umiał zrozumieć chiński tekst lub napisać poprawne zdania samemu. Po pierwsze, do tego potrzebna jest gramatyka. Po drugie, jest wiele znaków, które mają więcej niż jedno znaczenie, a Heisig podaje tylko jedno z nich (i bardzo dobrze). Po trzecie, chińskie wyrazy często składają z więcej niż jednego znaku, a połączenia te niekoniecznie są logiczne.

Uwaga, jeśli jesteś zainteresowany, to dość istotną informacją jest rada autora: jeśli chcesz uczyć się zarówno hanzi tradycyjnego i uproszczonego, to zacznij od znaków tradycyjnych i dopiero po ich poznaniu weź się za uproszczone.

To jest książka do nauki znaków chińskich, nie do nauki chińskiego. Nie można oczekiwać cudów, ale na pewno jest ona wspaniałą pomocą dla wytrwałych uczniów, którzy wiedzą do czego dążą.

Skomentuj artykuł tutaj lub na Facebooku.

Zdjęcie pochodzi z flickr.com.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.