Ile liter jest w hebrajskim alfabecie?

Dwadzieścia dwie. No i w porządku, wszystko wiadomo. Nie, moment.

404868886_8061a71196_z

Większość z nas posługuje się głównie alfabetem łacińskim. Wielka litera na początku zdania, potem małe, kropka na końcu, potem znowu wielka litera. To samo w cyrylicy i piśmie greckim. Niektórzy kojarzą pisma azjatyckie, gdzie wielkich liter nie ma. W hebrajskim też nie.

Ale jest co innego. Litery końcowe.

Zdecydowana większość znaków z tego alfabetu ma jedną wersję. Jest jednak pięć wyjątkowych: kaf (כ lub ך), mem (מ lub ם), nun (נ lub ן), pe (פ lub ף) i cadi (צ lub ץ), które na końcu wyrazu pisze się nieco inaczej. Na razie nic trudnego. Jak ktoś zna arabski, to w ogóle nie zrobi to na nim ani na niej wrażenia.

Jak ktoś zna arabski, to wrażenia nie zrobi na nim też kolejny punkt — hebrajskie samogłoski. Czyli zabawa w chowanego.

Często można usłyszeć, że się ich przeważnie nie zapisuje. Nieprawda. Nie zapisuje się /a/ i /e/. W słowie ילד, czyli „chłopiec”, mamy trzy litery — ale czyta się /jeled/. W יקר („drogi”) też, ale czyta się /jakar/. Skąd wiedzieć, jakie samogłoski wstawić?

Cóż, wystarczy znać hebrajski.

Ale litery jud, która stoi na początku obu wyrazów używa się też (być może nawet — przeważnie, nie jestem pewien) do zapisania samogłoski /i/. W takim charakterze wystąpi choćby w słówku לי /li/, które oznacza tyle co „mi”, „mnie”. Podobnie zachowuje się waw (ו), który może oznaczać zarówno /w/, jak i /o/ czy /u/. Skąd wiadomo jak przeczytać? Odsyłam wyżej.

Ci, którzy mówią po angielsku, nie będą może szczególnie zaskoczeni tym, że niektóre litery czyta się na wiele różnych sposobów. Ci zaś, którzy znają polski, nie zdziwią się, gdy przeczytają, że niektóre czyta się tak samo jak inne.

A niektórych się nie czyta. Tak samo jak innych.

Są w alfabecie hebrajskim takie dwie. Alef (א) i ajin (ע). Obie we współczesnym hebrajskim są nieme. Służą głównie do tego, by samogłoska mogła znaleźć się na początku wyrazu (jak w אני — /ani/, czyli „ja”), albo żeby oddzielić od siebie dwie kolejno występujące (na przykład w שער — /sza-ar/, czyli „brama” — ale też, bardziej na czasie, „gol”).

Podsumowując, nie ma wielkich ani małych liter, ale za to są takie, które na końcu słowa wyglądają inaczej; wymawia się dźwięki, które nie są zapisane, a te, które są zapisane, można wymawiać na kilka sposobów — albo nie wymawiać w ogóle. Wiele artykułów związanych z szeroko pojętą kulturą żydowską kończy się już trochę oklepaną formułką, że to nic dziwnego, że słowo „bałagan” przyszło do języka polskiego z jidysz, dawnego języka europejskich Żydów. Ale spróbujcie się z tym nie zgodzić.

Autorem tego artykułu jest, gościnnie, Piotrek. Jeśli spodobał ci się jego wpis, daj znać. Skomentuj artykuł tutaj lub na Facebooku.

Zdjęcie pochodzi z flickr.com.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.