Jak nauczyć się rozumienia ze słuchu?

Ludzie dają rozmaite rady na temat tego, jak poprawić rozumienie języka obcego ze słuchu. A ja opowiem wam historię.

6074940_869ccec00f_z

Zajmuję się angielskim całe życie. Zawsze uczenie się go sprawiało mi radość, zawsze mogłem dzięki niemu dogadać się w internecie, a przede wszystkim zabłysnąć przed babcią. Jest to bez wątpienia satysfakcja.

Wszystko fajnie, tylko umiejętność prawidłowej wymowy, instynkt do korzystania z reguł gramatycznych i lans przed babcią to nie wszystko. Brakowało mi w mojej przygodzie z angielskim przede wszystkim jednego — umiejętności rozumienia ze słuchu. Było to szczególnie uciążliwe ze względu na to, że jestem głuchawy i nawet po polsku mam problemy.

W wieku 16 lat, pomimo codziennego korzystania z angielskiego w piśmie, pomimo codziennego słuchania anglojęzycznej muzyki (kilka godzin dziennie przez kilka lat) i znania tekstów na pamięć, w ogóle nie rozumiałem mówiących po angielsku ludzi. Zupełnie zachwiana równowaga w umiejętnościach językowych — w ramach tego samego języka!

Przełom nastąpił w liceum, gdzie trafiłem do grupy pani Bieżuńskiej (szacun. Przygotowywała „elitę szkoły” do matury z angielskiego). Przez częste słuchanie tak zwanych „słuchań” (czyli nagranych dialogów lub monologów po angielsku na jakiś temat) zwiększały się moje umiejętności. Słuchaliśmy dużo częściej niż ustawa i podręcznik przewiduje; pani miała dodatkowe materiały, z których często korzystała. Nieraz zdarzało się tak, że przez półtorej godziny (dwie lekcje) tylko słuchaliśmy.

Dziś nie mam większych problemów z oglądaniem filmów po angielsku czy słuchaniem ludzi na ulicy. Remedium okazały się być licealne lekcje angielskiego. Kto by pomyślał? Korzystanie z języka pisanego może wydaje się mało efektywne, ale „na pewno” powinno wspomagać (w końcu pisząc przyzwyczajamy się do wyrazów — no ale nie do brzmienia), jednak dzieje się inaczej. Słuchanie muzyki? Dla wielu to „złota rada” w kontekście uczenia się słuchania, ale u mnie nie działała. Opowiadam te historię nie po to, żeby opowiedzieć historię, ale po to, żeby rzucić wam jakąś ciekawą propozycją, radą, ciekawym wnioskiem. I teraz właśnie kolej na nie.

Puszczony w tle głos mówiący po angielsku to nie jest nauka. Nauką jest słuchanie go uważnie i próba wyniesienia z tego słuchania jak najwięcej. Nie działa słuchanie i powtarzanie nienaturalnie wypowiedzianego tekstu, którego się w takiej formie nie słyszy na co dzień. Mam na myśli piosenki. Oprócz nienaturalnej melodii, poprzestawiane są akcenty (zaraz jeszcze do tego wrócę), słowa są skracane, czasem składnia jest wydumana. No i oczywiście stosuje się czasem poetycki styl i słownictwo, ale to akurat ma małe znaczenie w kontekście rozumienia ze słuchu.

Również uważam, że nie działa oglądanie filmów, ponieważ bardzo łatwo rozkojarzyć się obrazem (przynajmniej mnie). Co innego natomiast oglądanie vlogów, gdzie przez całe 5 minut mamy twarz tego samego człowieka. Kiedy wyraźnie widzimy buzię osoby, która mówi, to skłania nas to do dokładniejszego słuchania, więc zdecydowanie polecam vlogi. Podwójną korzyść dają lekcje języka na YouTube w docelowym języku — nie tylko słuchasz języka, ale też dowiadujesz się o nim nowych rzeczy. Jak pokazuje doświadczenie, dobrze na słuchanie działają też nagrania tworzone specjalnie pod maturę czy pod podręczniki.

Skomentuj artykuł tutaj lub na Facebooku.

Co do poprzestawianych akcentów, to możemy w pierwszej zwrotce piosenki poniżej posłuchać jak to dziwnie brzmi. Tutaj oczywiście jest to zrobione celowo i autor (raper Łona) chciał właśnie w taką formę włożyć jego opinię na temat nieprawidłowego stawiania akcentów (w zabawkach edukacyjnych).

Zdjęcie pochodzi z flickr.com.

3 komentarze do “Jak nauczyć się rozumienia ze słuchu?

  1. intro23wertyk

    Z muzyką jak najbardziej się zgadzam. Jeżeli chodzi o naukę, to za wrażenia muzyczne odpowiada zupełnie inna część mózgu.

    Odpowiedz
  2. Anonim

    Nie zgadzam sie z autorem bloga.Słuchanie nagrań to nie jest słuchanie żywej rozmowy.Audiobooks i podcasts mają język sztuczny,perfekcyjny,wyraźny i powolny.W realnym życiu słyszymy bełkot a nie to co jest w audiobooks.Samo słuchanie nagrań pomaga rozumieć same NAGRANIA,a gdy ktoś zacznie do nas mówić szybko i chaotycznie i w dodatku z błędami to go NIE ZROZUMIEMY choćbyśmy słuchali audiobooks 10 lat.
    Trzeba rozmawiać z ludźmi na żywo i przyzwyczajać sie do słuchania rozmów ,,chaotycznych-nieperfekcyjnych” bo takie są w realnym życiu i przy okazji ćwiczyć mówienie odnosząc sie do wypowiedzi swojego rozmówcy.Audiobooks pomagają znikomo.Jeśli ktoś nie ćwiczy żywych konwersacji z ludźmi to nie pomoże mu żaden audiobook aby mógł zrozumieć rozmowe osoby mówiącej do niego.Taka prawda.

    Odpowiedz
    1. uczmysiejezykow Post author

      Zgadzam się z autorką komentarza 😉 To znaczy: rozumienie języka mówionego a prowadzenie rozmowy to dwie różne rzeczy.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.